Sezon na wyprzedaże i „oferty życia” właśnie odpalił na pełnej petardzie więc przypomnę się dłuższym tekstem, który może komuś „uratuje życie”
- Twoja szafa to nie śmietnik dlatego nie znoś do niej ubrań tylko dlatego, że są tanie. Miej ważniejszy powód.
- realna potrzeba podparta konkretnymi argumentami jest podstawą każdego zakupu. Stwierdzenie: „muszę bo się uduszę” nie jest wystarczającym argumentem.
- chaos nie sprzyja zakupom – zaplanuj co potrzebujesz, w jakim kolorze i na jaką okazję. Bez tego nie wychodź z domu i nie otwieraj internetów
- wyobraź sobie 5 stylizacji / okazji do których będzie pasowała dana rzecz. Nie potrafisz? Nie kupuj!5. odkrywaj nowe marki – szczególnie młodych projektantów i nie omijaj ich sklepów tylko dlatego, że ich ubrania są drogie. Często właśnie tam czekają na Ciebie prawdziwe okazje i przeceny.
- bądź zero-jedynkowa czyli żadne tam…”jak schudnę to będzie dobrze”, „mam dość szukania – biorę co jest””jak zmienię rękaw/podszewkę/ pasek to będzie dobrze”,”kolor nie taki ale fason boski więc może apaszkę tudzież biżuterię założę i będzie dobrze”.”boski kolor / wzór/ dekolt / mankiet ale fason do bani – jakoś to ogram i będzie dobrze”””za rok mam ślub siostry ciotecznego brata stryja Gienka – to biere, może założę” Bądź realistką i odpowiedz sobie szczerze na pytania:
- Ile rzeczy, które tak kupiłaś nosisz?-
- Ile kiedykolwiek przerobiłaś/zmieniłaś i nosisz?
- Ile oddałaś komuś jeszcze z metką? Dlatego nie kupuj ubrań, którym czegoś brakuje, są za małe/za duże /nie takie jakbyś chciała. Kupuj tylko te w których już w przymierzalni wyglądasz perfekcyjnie. Nie daj się Kobieto! Bądź świadomą konsumentką i twardą zawodniczką dla której rynek będzie musiał zrezygnować z produkowania tandety i wrócić do korzeni tworząc modę, która czyni kobietę piękną a nie biedną, Dyktatura marek powoli się kończy bo ludzi odpowiedzialnych, etycznych i świadomych jest coraz więcej. Bądź jedną z tych odpowiedzialnych, które swoimi decyzjami zakupowymi zmieniają świat. Wyraź swoje zdanie portfelem bo to zawsze boli najbardziej.