Planowałaś kiedykolwiek budżet na swoje ubrania?
Zakładam, że planowanie w klimatach „na zimą potrzebuję nowy płaszcz, oficerki, dwa swetry w tym jeden kardigan i coś na głowę” masz w jednym palcu. Ale czy planowałaś swoja szafę pod kątem budżetu? Np.: na płaszcz jestem gotowa przeznaczyć np.: max 1000 zł bo chcę kupić płaszcz z wełny a nie z poliestru, oficerki: 500 zł bo mają być skórzane, szyte a nie klejone, mam je nosić przez minimum 3 sezony, sweter 500 zł – tylko wełna…. itd.
Jeśli nie ( plażo, proszę) to zrób to koniecznie, chociaż raz w życiu, dla sprawdzenia czy warto. Zaplanuj swoje zakupy krok po kroku a potem trzymaj się tego co zaplanowałaś jak Piłsudski konia. Przykładowo płaszcz na zimę to koszt od 500 – 1000 zł. Jeśli wymarzyłaś sobie ten za 1000 zł (co nie znaczy że ten za 1000 zł jest lepszy od tego za 500 zł ale Ty chcesz właśnie tego za tysiaka) i jeśli nie zaplanujesz tego wydatku w swoim budżecie, to zimę spędzisz w płaszczu, którego nie chciałaś.
I najważniejsze!
Planowanie budżetu na ubrania zapobiega „głupim” wydatkom. Szczególnie w okresie wyprzedaży nie kupisz przydasia bo oszczędzasz na perełkę.
Proste.
I jeszcze ważniejsze.
Z Twojej szafy powoli zaczną znikać „okazje” których nie nosisz. Każdy zakup będzie mniej emocjonalny bardziej przemyślany. I chwała Ci za to oraz na pohybel firmom produkującym jednorazówki. Po miesiącu, dwóch sama dojdziesz do wniosku że zwyczajnie nie stać Cię na badziew za 10 zł, bo masz cel i zbierasz na coś, w czym będziesz zachwycać. I siebie i otoczenie.