Cena, cena, cena – oto coś co przysłania kobiecie jasność widzenia podczas zakupów. A przecież jakość razy styl równa się oszczędność. Nie wierzysz? To pomyśl proszę…
• Ile razy przytargałaś do domu tanią okazję, której potem nie nosiłaś?
• Ile razy patrząc na rzecz piękną ale drogą mówiłaś „pogięło ich, znajdę taniej” ?
Moje doświadczenie w pracy z Klientkami pokazuje, że jakby podliczyć pieniądze wydane na ubrania i dodatki z pierwszej grupy to można by było bez problemu kupić kilka pereł z grupy drugiej.
Dlaczego? Bo szafę się planuje a nie wypełnia „droga Melu”.
Oczywiście cena nigdy nie była i nie będzie gwarantem wysokiej jakości. Niestety, wysoka jakość w promocji nie występuje tak często jak byśmy sobie tego życzyły. Dlatego warto podczas zakupów wyłączyć emocje a włączyć myślenie i posłużyć się prostą matematyką. Poznaj zatem nowego Króla Twojej szafy czyli Pana KJZ – Koszt Jednego Założenia. Wiem, że facet ale co tam. Jak ma pomóc, płeć nie gra roli. Ale bez wycieczek i do rzeczy.
I tak:
Podczas kupowania trencza zadaj sobie proszę kilka prostych pytań:
• Ile lat żyje w mojej szafie trencz? Rok, dwa, pięć?
• Jak często noszę trencz? Codziennie, co trzeci dzień, wcale?
• Na jakie okazje? Praca, okazje, na co dzień?
• Ile razy w sezonie go założę? Często czyli trzy-cztery razy w tygodniu /rzadko czyli raz na miesiąc.
Teraz pomnóż lata (czas życia w Twojej szafie trenczu) przez oszacowane przez siebie dni w tygodniu, kiedy będziesz go nosić a następnie podziel to wszytko przez cenę na metce.
Jak jesteś kobietą to wlaśnie odpadłaś po tej matematyce więc na wszelki wypadek polećmy przykładem z życia czyli:
Trencz w mojej szafie żyje około 3 lat. W sezonach wiosennym i jesiennym (czyli 6 miesięcy w roku) założę go minimum 2 razy w tygodniu. Każdy miesiąc to 4 tygodnie czyli 8 razy w miesiącu daje minimum 48 razy w roku czyli 144 razy przez 3 lata. Jak się gdzieś sypnęłam w obliczeniach daj znać Jego przykładowa cena to 350 zł. Dzieląc ją przez ilość dni (144) kiedy będę go nosić .
Wychodzi, że koszt jednego założenia mojego trenczu wynosi 2,43 zł. Dużo? Nie sądzę.
Ale, ale….
Oto przed Toba wisi kiecka na sylwestra/wieczór w tej samej cenie – bo mniej więcej tyle przeciętna kobieta płaci za luksus przywitania nowego roku z efektem wow lub efekt „wejścia smoka” na rodzinną imprezę. Oczywiście bez butów, torebki, fryzjera, makijażu i innych absolutnie dodatków. Biorąc pod uwagę, że sukienki wieczorowej nie założysz do pracy ani na zakupy w Tesco i idąc dalej, że może ( ale tylko może) założysz ją jeszcze na ślub kuzynki wujka Miecia to koszt jednego założenia tego cuda wynosi w najgorszym przypadku 350 albo w ciut lepszym 175 zł. Dużo? Oczywiście! Dlatego moje Klientki, które w danej kreacji mogą pojawić się publicznie tylko raz ( kwestia nie do przeskoczenia w ich głowach – tak też bywa i nie świadczy o niczym ani nie wymaga konsultacji z lekarzem bądź farmaceutą) namawiam aby wybrały się do wypożyczalni sukienek i nowy rok powitały w sukience od najlepszego/ulubionego projektanta. Koszt ten sam, satysfakcja gwarantowana a radość, że nasze ciało zdobi dla przykładu Paprocki&Brzozowski – bezcenna.
Wracając do sedna zakupów i kwot na nie wydawanych.
Nie bądź sknerą wtedy, kiedy nie powinnaś.
Planuj a nie tylko kupuj.
Myśl jak rasowy, zakupowy Killer.
A będzie Ci dane.
Copyright2017 Dominika Zaborowska